Armia Terakotowa w Xi’an. Czuwający wojownicy cesarza

Zbliżenie na figury wojowników z Armii Terakotowej w Xi’an – unikalne twarze i szczegółowo wyrzeźbione zbroje
Figury wojowników / Fot. Zbigniew Szarejko

Tysiące glinianych wojowników, grobowiec pełen pułapek i legendy o żywcem pochowanych konkubinach. Armia Terakotowa zaskakuje do dziś.

Stoją w ciszy. Tysiącami. W pełnym rynsztunku bojowym, gotowi do obrony władcy nawet po jego śmierci. I choć od ich stworzenia minęło ponad dwa tysiące lat, robią wrażenie, jakby zaraz mieli ruszyć do ataku.

Wojownicy terakotowej armii wyrzeźbieni w glinie, stojący w szeregu, widziani z tyłu
Armia Terakotowa/fot. Zbigniew Szarejko

Armia Terakotowa w chińskim Xi’an to niezwykłe i najbardziej rozpoznawalne odkrycie archeologiczne XX wieku. To punkt na mapie, który po prostu trzeba zobaczyć. Miałam okazję odwiedzić to miejsce podczas dwutygodniowej podróży po Chinach – i muszę przyznać, że żadne zdjęcia, relacje ani filmy nie oddają skali, detali ani atmosfery, którą odczuwa się zwiedzając na żywo. Spotkanie z tysiącami glinianych wojowników, stojących w absolutnej ciszy, zostaje w pamięci na długo. To nie tylko atrakcja turystyczna – to podróż do serca starożytnych Chin, gdzie każdy posąg ma swoją twarz, postawę i historię.

Przypadkowe odkrycie

To jedna z tych historii, które brzmią zbyt niesamowicie, by były prawdziwe – a jednak wydarzyły się naprawdę. Wiosną 1974 roku, w pobliżu wioski Xi’an w chińskiej prowincji Shaanxi, rolnik kopał studnię, gdy jego łopata uderzyła w coś twardego. Początkowo myślał, że to zwykły fragment starego naczynia, ale szybko okazało się, że natrafił na coś znacznie większego.

Tak zaczęło się odkrycie Armii Terakotowej – podziemnego kompleksu liczącego tysiące glinianych żołnierzy, koni i rydwanów, ukrytych przez ponad dwa tysiące lat nieopodal grobowca Qin Shi Huanga, pierwszego cesarza zjednoczonych Chin.

Uszkodzone figury wojowników w Armii Terakotowej – część bez głów, ustawione w wąskim wykopie archeologicznym
Fot. A. Skucińska

Czym jest Armia Terakotowa?

To podziemna armia strzegąca grobowca pierwszego cesarza zjednoczonych Chin – Qin Shi Huanga, który panował w III wieku p.n.e. Władca ten, znany z budowy pierwszego odcinka Wielkiego Muru, postanowił zabezpieczyć się… na życie po śmierci. Kazał stworzyć armię wiernych wojowników – nie z krwi i kości, lecz z gliny. Co wyjątkowe – każda postać jest unikalna. Żaden wojownik nie wygląda tak samo: różnią się twarzami, postawą, uzbrojeniem, fryzurami i mimiką.

Dziś wiadomo, że w grobowcu i jego otoczeniu odnaleziono:
• ponad 8000 żołnierzy piechoty naturalnej wielkości,
• ponad 130 rydwanów bojowych,
• ponad 670 koni,
a także figury muzyków, urzędników, akrobatów i służby.

Grupa terakotowych wojowników z Armii Terakotowej w Xi’an w Chinach – szczegółowy widok rzeźb w zbrojach, wykonanych z gliny w III wieku p.n.e.
Terakotowi wojownicy/fot. Zbigniew Szarejko

Co więcej, archeolodzy odkryli także szkielety prawdziwych koni, pochowanych w osobnych grobowcach w pobliżu mauzoleum. Znaleziono również ślady ofiar z ludzi, co sugeruje, że cesarska nekropolia była nie tylko ogromna, ale i naznaczona makabrycznymi rytuałami pogrzebowymi.

Może to również Cię zainteresuje: Wielki Mur Chiński. Spotkanie z legendą

Czy konkubiny cesarza zostały pochowane żywcem?

Według chińskich kronik z czasów dynastii Han, część konkubin Qin Shi Huanga – tych, które nie urodziły mu dzieci – została pochowana żywcem w jego mauzoleum. Miał to być rytuał towarzyszenia władcy w zaświatach, zgodny z wierzeniami ówczesnej epoki.

Źródłem tej informacji są „Zapiski historyka” (Shiji) autorstwa Sima Qiana, spisane około stu lat po śmierci cesarza. Autor wspomina także o tym, że w komorze grobowej znajdowały się mechaniczne pułapki oraz rzeki z płynną rtęcią, które miały chronić cesarza i odwzorowywać idealny świat po śmierci.

Choć główna komora grobowa nigdy nie została otwarta, nowoczesne badania potwierdzają podwyższony poziom rtęci w glebie wokół wzgórza grobowego, co zgadza się z opisami zawartymi w kronikach.

Figury glinianych koni i wojowników w Armii Terakotowej – rekonstrukcja rydwanu w wykopie archeologicznym.
Fot. Zbigniew Szarejko

Ciekawostki, które warto znać

  • Grobu cesarza nie otwarto do dziś – miejsce spoczynku Qin Shi Huanga znajduje się pod sztucznym wzgórzem. Według chińskich kronik, komora grobowa wypełniona jest „pułapkami, klejnotami i rzeką rtęci”, co sprawia, że naukowcy ostrożnie podchodzą do badań.
  • Wojownicy Armii Terakotowej byli kiedyś kolorowi – ich twarze, zbroje i odzienie były malowane żywymi barwami. Niestety większość pigmentów znikała już po kilkunastu minutach kontaktu z powietrzem po wydobyciu.
  • Tylko część armii została wydobyta – archeolodzy oceniają, że jeszcze wiele figur czeka pod ziemią. Część obszarów pozostaje nietknięta, by móc prowadzić tam bardziej zaawansowane badania w przyszłości.
  • Znaleziono również szkielety koni i ludzi – wokół kompleksu Armii Terakotowej odkryto pochówki z końmi, a w niektórych miejscach natrafiono na szczątki ludzkie, które mogły należeć do ofiar rytualnych pogrzebów.
  • Największy wojownik ma prawie 2 metry wysokości – co czyni go wyższym niż przeciętny Chińczyk z czasów dynastii Qin. Rzeźby różnią się nie tylko wyglądem, ale i wzrostem – generałowie są wyżsi niż piechurzy.
  • Pierwotnie każdy wojownik trzymał prawdziwą broń – łuki, miecze z brązu i włócznie. Wiele z nich zostało zrabowanych w starożytności lub zniszczonych przez wilgoć i czas.
  • Niektóre rzeźby mają ślady ognia i uszkodzeń – według historyków, po śmierci cesarza jego syn został obalony, a buntownicy splądrowali część mauzoleum. To mogło spowodować zniszczenia, które widać do dziś.
  • Naukowcy badają armie… przez mikroskopy – pigmenty, żywice i detale rzeźb analizowane są w laboratoriach z użyciem najnowocześniejszych technologii, by zrozumieć metody ich tworzenia.
  • Rolnik, który odkrył armię, pracował w muzeum – przez wiele lat jeden z odkrywców podpisywał książki i zdjęcia w sklepie z pamiątkami.
  • W muzeum działa „szpital” dla wojowników – specjalna strefa konserwatorska, w której pracownicy muzeum codziennie składają uszkodzone rzeźby z fragmentów znalezionych na wykopaliskach. To żmudna, niemal detektywistyczna praca, przypominająca układanie gigantycznych, starożytnych puzzli.
Strefa konserwatorska Armii Terakotowej – uszkodzone figury żołnierzy w trakcie rekonstrukcji, oznaczone kolorowymi znacznikami.
Fot. A. Skucińska

Armia Terakotowa wykopy

Choć Armia Terakotowa przez lata kojarzona była głównie z ogromną halą wypełnioną wojownikami, w rzeczywistości to złożony kompleks militarny, podzielony na trzy główne wykopy archeologiczne. Każdy z nich ma swoją funkcję, skalę i unikalne detale, które razem opowiadają o ambicjach pierwszego cesarza Chin.

Wykop nr 1 – główna siła uderzeniowa

To największy i najbardziej spektakularny z trzech wykopów – jego powierzchnia przekracza 14 000 m², a długość dochodzi do 230 metrów. Właśnie tutaj znajduje się ponad 6000 figur wojowników i koni ustawionych w bojowych szykach.

To ten widok najczęściej pojawia się na zdjęciach i w folderach turystycznych – regularne szeregi piechoty, rydwany, formacje marszowe. Wrażenie, jakie robi ta część kompleksu, trudno opisać słowami – to armia, która wciąż zdaje się czekać na rozkaz.

Wykop nr 1 Armii Terakotowej w Xi’an – setki glinianych wojowników ustawionych w bojowych szeregach.
Fot. A. Skucińska

Wykop nr 2 – specjalistyczne jednostki

Położony nieco dalej, Wykop nr 2 przedstawia bardziej zróżnicowane taktycznie oddziały. Znaleziono tu m.in. kuszników w pozycji bojowej, kawalerię, rydwany oraz formacje ofensywne.

Choć mniej liczny niż pierwszy, ten wykop uznawany jest za najbardziej „strategiczny” – ukazuje, że Armia Terakotowa była nie tylko monumentalna, ale i przemyślana jak realna armia polowa.

Wykop nr 3 – sztab dowodzenia

To najmniejszy z trzech wykopów, ale być może najbardziej symboliczny. Ma kształt litery „U”, mierzy niespełna 30 metrów długości i około 520 m². Znaleziono tu 68 postaci, konie, fragmenty rydwanu i broń z brązu.

Rozmieszczenie postaci i ich detale wskazują, że była to przestrzeń dowódcza – sztab całej armii. Pomimo zniszczeń, ten wykop wciąż uchodzi za jeden z kluczowych elementów mauzoleum.

Nieodkryta część Armii Terakotowej – struktura wykopu przed wydobyciem figur
Fot. A. Skucińska

Formacje taktyczne i rytuały militarne w Armii Terakotowej

Armia Terakotowa to nie tylko rzędy piechoty i rydwany w głównej hali. To także przemyślana struktura wojskowa, w której każda formacja miała swoją rolę – od szybkiej piechoty po kuszników i rytualne symbole władzy. Te detale ujawniają, jak zaawansowane było myślenie strategiczne w czasach Qin Shi Huanga.

Lekka piechota – mobilność i zwinność

Wśród wojowników uwagę przykuwają także figury przedstawiające lekką piechotę – bez zbroi, ale z charakterystycznym strojem i zdecydowanym ruchem. Nosili krótkie kurtki, szerokie buty i często byli przedstawiani w dynamicznej pozycji.

To właśnie oni mieli prowadzić szybkie ataki z flanki – destabilizując wroga i wspierając formacje cięższe. Ich rola w armii Qin była równie ważna, co imponujących formacji głównych.

Kusznicy – perfekcja w detalu

W północno-wschodnim narożniku Wykopu nr 2 archeolodzy znaleźli wyjątkowe postaci kuszników w pozycji stojącej, uchwyconych z niezwykłą precyzją. Ich ustawienie – od pozycji nóg po ułożenie ramion – odzwierciedla taktykę, jaką opisano dopiero w późniejszych podręcznikach wojskowych.

To dowód na to, że już za czasów Qin istniał wysoki poziom wyszkolenia i standaryzacja pozycji bojowych.

Kamienny arsenał – militarna symbolika

Kilkaset metrów od głównego kompleksu odkryto tzw. Kamienny Arsenał – miejsce, w którym złożono kamienne zbroje, hełmy, siodła i uprzęże. Choć ważyły nawet 18 kg, nie służyły do walki. Miały charakter rytualny i symboliczny – były manifestacją siły i władzy przenoszonej do zaświatów.

Wykorzystanie kolorowych kamieni i brązu sprawiło, że znalezisko to ma wyjątkową wartość naukową – a jednocześnie obaliło wcześniejsze teorie, jakoby hełmy nie były znane w czasach dynastii Qin.

Wizyta w kompleksie Armii Terakotowej to nie tylko spojrzenie w przeszłość. To lekcja o strategii, logistyce i wyobraźni jednej z największych cywilizacji starożytnych. Miejsce, które łączy sztukę, politykę i śmierć – i zostawia w głowie więcej pytań niż odpowiedzi

Armia Terakotowa. Dojazd, bilety i praktyczne informacje

  • Z Xi’an można dotrzeć metrem (linia 9 do stacji Fangzhicheng, następnie shuttle bus), taksówką lub autobusem turystycznym nr 306 z dworca głównego. Kursy są częste, a podróż trwa około godziny.
  • Cena biletów:
  • Ok. 120 juanów (około 65 zł). W sezonie warto kupić bilet wcześniej online (możliwe przez aplikacje takie jak Trip.com lub WeChat).
  • Paszport:
  • Do zakupu i odbioru biletu obcokrajowcy muszą okazać paszport – zarówno online, jak i przy wejściu. Upewnij się, że masz go przy sobie.
  • Czas zwiedzania:
  • Zarezerwuj minimum 3 godziny – tyle potrzeba, by spokojnie przejść przez wszystkie hale, zobaczyć film panoramiczny i odwiedzić pawilon muzealny.
  • Zdjęcia:
  • Można fotografować, ale bez lampy błyskowej. Warto zabrać obiektyw szerokokątny – skala przestrzeni i liczba figur naprawdę robią wrażenie.
  • Najlepsza pora dnia:
  • Zaraz po otwarciu (około 8:30) – to szansa na spokojne zwiedzanie i lepsze światło do zdjęć. Po południu bywa tłoczno.
  • Woda i wygodne buty:
  • Kompleks jest rozległy, a do pokonania są długie korytarze i alejki – przydadzą się wygodne buty i butelka wody, szczególnie latem.
  • Uwaga na przewodników przy wejściu:
  • Niektórzy „przewodnicy” oferują usługi bez licencji. Oficjalnych przewodników znajdziesz wewnątrz muzeum lub możesz wypożyczyć audioprzewodnik w języku angielskim.
  • Godne polecenia są wycieczki organizowane przez platformę Get Your Guide.

Czy warto odwiedzić Armię Terakotową w Xi’an??

Zdecydowanie. Nawet jeśli historia starożytna nie jest Twoją pasją, widok tysięcy glinianych wojowników – każdy z unikalną twarzą i postawą – robi oszałamiające wrażenie. Armia Terakotowa to nie tylko turystyczna atrakcja, ale prawdziwa podróż w czasie – do świata sprzed 2200 lat, który ktoś z niebywałą determinacją próbował zatrzymać na zawsze.

Wejście do Muzeum Terakotowej Armii i Koni Cesarza Qin Shi Huanga w Lintong – charakterystyczny betonowy monument z nazwą muzeum
Fot. A. Skucińska
Agnieszka Skucińska

Nazywam się Agnieszka Skucińska i jestem sercem oraz głosem „Sagi w podróży”. Od kilkunastu lat spełniam swoje podróżnicze marzenia – od rejsów po Karaibach i fiordach Norwegii, przez podróże po Oceanie Indyjskim i Alasce, aż po wielkie road tripy w Górach Skalistych i parkach narodowych USA. Każde odwiedzone miejsce staram się opisać tak, aby czytelnicy mogli poczuć jego atmosferę oraz znaleźć inspirację i praktyczne wskazówki przydatne w planowaniu własnych podróży.

Zobacz wpisy