Czy da się zobaczyć piramidy w jeden dzień, wypoczywając w Sharm el Sheikh, Hurghadzie albo Marsa Alam? Tak, i to bez noclegu w Kairze!
Piramidy w jeden dzień? Da się. Nawet jeśli wypoczywasz kilkaset kilometrów dalej – w Sharm el Sheikh. Wystarczy dobrze zorganizowana wycieczka, żeby w jeden dzień zobaczyć cuda starożytnego Egiptu i wrócić jeszcze na późną kolację do swojego hotelu. Intensywnie? Tak. Nierealnie? Wcale nie.
Egipt to kierunek, który nigdy nie wychodzi z mody. Słońce świeci tu przez cały rok, a kraj oferuje zachwycające rafy koralowe, surowe pustynne krajobrazy i bezcenne zabytki starożytności. Dla wielu osób to raj na relaks – dla mnie był to przede wszystkim punkt na mapie marzeń.
Nie wybrałam Egiptu dla plaży, resortu ani nawet dla Morza Czerwonego. Lecąc do Sharm el Sheikh, wiedziałam jedno – chcę zobaczyć Piramidy w Gizie. To było jedno z tych marzeń, które dojrzewa powoli, aż w końcu przestaje dawać spokój.
I tak, jeszcze zanim spakowałam walizkę, zarezerwowałam jednodniową wycieczkę do Kairu. Chciałam mieć wszystko dopięte, bez improwizacji. Teraz, z perspektywy czasu, mogę powiedzieć – to była jedna z najlepszych decyzji tego wyjazdu.
Piramidy w jeden dzień? Tylko z kimś sprawdzonym
Nie trzeba organizować osobnej wyprawy do Kairu, żeby zobaczyć jeden z siedmiu cudów świata. Jeśli jesteś na wakacjach w Sharm el Sheikh i masz w sobie choć trochę determinacji – jednodniowa wycieczka do Gizy jest w zasięgu ręki. Klucz tkwi w wyborze właściwego środka transportu – a coraz więcej biur podróży oferuje szybkie, poranne loty do Kairu, które umożliwiają zobaczenie piramid w jeden dzień, bez kompromisów w komforcie.
Ja zdecydowałam się na wycieczkę z GetYourGuide, z którą rok wcześniej płynęłam oglądać wieloryby na Alasce. Wtedy się sprawdzili – świetna organizacja, komunikacja i przewodnik. Uznałam, że jeśli wtedy się sprawdzili, to w Egipcie też się nie zawiodę. I rzeczywiście – wszystko było zapięte na ostatni guzik.
Bo zobaczyć piramidy w jeden dzień, wypoczywając w Sharm el Sheikh, to nie tylko szybka wycieczka, ale intensywne spotkanie z historią, która zostaje w sercu na długo.
Samolotem czy autobusem?
Zanim zarezerwowałam wycieczkę, rozważałam też opcję dojazdu autobusem. W końcu to tańsze rozwiązanie – połowa ceny. Ale właściwie już od początku wiedziałam, że nie chcę spędzić 6–7 godzin w jedną stronę na pustynnej autostradzie.
Tak, dokładnie tyle zajmuje podróż autobusem z Sharm el Sheikh do Kairu – i to przy dobrych warunkach drogowych. Czyli w praktyce mówimy o 12 do nawet 15 godzinach w autokarze w ciągu jednej doby. W dodatku wyjazd zazwyczaj jest około 1:00–2:00 w nocy, żeby zdążyć na zwiedzanie przed największym upałem.
Dla mnie – zamiast wykończonego maratonem dojazdu – 50 minut lotu i klimatyzowany bus po przylocie to była ogromna różnica. Na miejscu miałam siłę, żeby faktycznie doświadczyć tego miejsca, a nie tylko je „odhaczyć”.
Jeśli masz ograniczony czas, chcesz zobaczyć Kair i Gizę w jeden dzień i wrócić bez zmęczenia jak po nocnym rajdzie – wybór samolotu to inwestycja w jakość, nie luksus. Chciałam mieć siłę, by chłonąć każdą chwilę, a nie walczyć z bólem pleców po kilkunastu godzinach jazdy. Nie zwiedzam „na bogato”, ale też nie oszczędzam kosztem przeżyć. Wolę zobaczyć mniej, ale w komforcie.

Piramidy w jeden dzień – tak to wyglądało
Czy zwiedzanie piramid w jeden dzień, bez noclegu w Kairze ma w ogóle sens? Czy nie jest za krótko, za intensywnie, za męcząco? Dziś mogę powiedzieć: tak, da się – i to całkiem wygodnie. Oto, jak wyglądał ten dzień w naszym przypadku:
Poranek – czyli jak to wszystko się zaczęło
Pobudka o świcie, jeszcze przed wschodem słońca. Powietrze było zaskakująco rzeźkie jak na egipski czerwiec. Przed bramą hotelu w Sharm el Sheikh czekał na nas samochód. Po drodze udało nam się obejrzeć piękny wschód słońca, a po ok. 25 minutach byliśmy już na lotnisku.
Sam lot do Kairu trwał krótko – około 50 minut, a mimo to poczułam, jakbym zmieniła świat. Z turystycznego kurortu nad Morzem Czerwonym trafiliśmy wprost do wielkiego, pulsującego życiem miasta, które balansuje między chaosem a historią.
Z lotniska do Gizy – i pierwsze wrażenia
Na lotnisku przywitał nas kierowca, a chwilę później dołączyła do nas jeszcze jedna para. Po drodze wsiadła przewodniczka – energiczna, uśmiechnięta i z głową pełną ciekawostek. Podróż z lotniska do Gizy zajęła nam około 45 minut. Po drodze przez okna busa widać było Kair w całej jego surowej okazałości: niekończące się korki, zapach kurzu i spalin, domy, które wyglądały, jakby wciąż były w budowie… a potem nagle – na horyzoncie – sylwetki piramid. Niewyraźne, jak fatamorgana, ale jednak prawdziwe.
Giza – spotkanie z czymś większym niż słowa
Nie da się przygotować na widok Piramid. Choć widziałam je wcześniej na setkach zdjęć i w dokumentach, to dopiero stojąc tuż obok nich, zrozumiałam, jak naprawdę są ogromne. Potężne, nieco nierealne – jakby ktoś zostawił je tu przypadkiem, a cały świat wyrosły wokół nich nie miał odwagi ich ruszyć. Spacerowaliśmy po terenie kompleksu, patrząc w górę z niedowierzaniem.
Wejście do wnętrza piramid było możliwe za dodatkową opłatą – i oczywiście skorzystaliśmy. To doświadczenie nie dla każdego (wąsko, duszno, stromo), ale robi wrażenie. W środku czuć ciszę, ciężar historii i… specyficzny zapach zamkniętego czasu.
🔍 Fascynują Cię starożytne tajemnice? Sprawdź ciekawostki!
Piramidy to nie tylko kamienie – to zagadki, liczby, legendy i fakty, które zadziwiają do dziś.
A potem – znów na zewnątrz, pod gołym niebem, z ręką na kamieniu starszym niż wiele cywilizacji. Dla mnie to właśnie wtedy pojawił się ten bezczas – poczucie, że nie trzeba nic więcej, tylko być tu i teraz.
Między historią a rzeczywistością
Teren kompleksu w Gizie jest ogromny – dużo większy, niż można by się spodziewać, patrząc na zdjęcia. Odległości między piramidami, Sfinksem i punktami widokowymi są naprawdę spore, a przy 35-stopniowym upale spacer szybko przestaje być przyjemnością. A ponieważ w planie jest zobaczyć piramidy w jeden dzień, warto rozsądnie gospodarować siłami i czasem – bo każda minuta się liczy.

Dlatego zdecydowaliśmy się na poruszanie shuttle busem, który kursował między głównymi miejscami. Klimatyzowany, wygodny i bezpieczny – w takich warunkach to był strzał w dziesiątkę. Zwłaszcza że alternatywą były przejażdżki na wielbłądach i koniach, z których świadomie zrezygnowaliśmy, widząc, w jakich warunkach pracują te zwierzęta. Z dystansu dało się dostrzec ich zmęczenie, trudno było patrzeć na nie bez współczucia.
Na szczęście, od niedawna w Egipcie wprowadza się zmiany – stopniowo ogranicza się używanie zwierząt do celów turystycznych w strefie piramid, w zamian pojawiają się pojazdy elektryczne.
📌 Chcesz zgłębić temat? Zajrzyj tu:
- 🔗 Piramidy w Gizie na liście UNESCO – Oficjalna strona UNESCO (sprawdź, dlaczego to miejsce trafiło na listę światowego dziedzictwa – to nie tylko kamienie, to historia ludzkości zaklęta w piasku pustyni).
- 🔗 Muzeum Egipskie w Kairze – egyptianmuseumcairo.eg (jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o zbiorach, godzinach otwarcia albo planujesz powrót i dłuższe zwiedzanie – to strona, którą warto mieć pod ręką).
Sfinks – spotkanie z legendą
Potem podjechaliśmy do Sfinksa. Miałam wrażenie, że patrzy prosto na mnie. Jakby wiedział wszystko – i nic nie zamierzał zdradzić. Jego twarz, częściowo zniszczona przez czas, a mimo to wciąż pełna spokoju i majestatu, zrobiła na mnie ogromne wrażenie. W tym miejscu naprawdę czułam, jak przeszłość styka się z teraźniejszością – bez słów, bez przewodników, bez opisów. Wystarczyło po prostu stanąć i patrzeć.

💡 Ciekawostki o Sfinksie
- Ma ok. 73 metry długości i 20 metrów wysokości.
- Najprawdopodobniej przedstawia faraona Chefrena.
- Został wykuty z jednego naturalnego bloku wapienia.
- Przez wieki był zasypany piaskiem – głowę odkryto wcześniej, resztę dopiero w XX w.
- Nie ma nosa – do dziś nie wiadomo, co się z nim stało- raczej to nie był Napoleon 😉).
Papirusy, lunch i Muzeum Egipskie
Kolejnym przystankiem naszej wyprawy była manufaktura papirusu – typowy punkt programu, ale ciekawie było zobaczyć, jak z rośliny powstaje kartka i jak wygląda tradycyjne egipskie rękodzieło. Potem pojechaliśmy na lunch – tradycyjna egipska kuchnia, aromatyczna i sycąca. Napoje płatne osobno, ale przy tego typu wycieczkach to standard.
Do Muzeum Egipskiego dotarliśmy późnym popołudniem – niestety tuż przed zamknięciem. Udało się zobaczyć tylko część ekspozycji: główny hol i dział z mumiami. Mimo ograniczonego czasu, historia dosłownie unosiła się w powietrzu – cicha, niemal namacalna.
Kair zza szyby i niedosyt
Na koniec zrobiliśmy krótką przejażdżkę przez miasto. Kair jest chaotyczny, ale ma coś magnetycznego – jakby każda ulica kryła jakąś tajemnicę. Żałuję, że nie zdążyliśmy odwiedzić bazaru – był w planie, ale czas był nieubłagany. Jeśli planujesz taką wycieczkę, spróbuj wybrać opcję, która na to pozwoli. Khan el-Khalili to podobno zupełnie inny świat – gwar, kolory, przyprawy, rękodzieło. Bardzo chciałabym tam wrócić.
Po zwiedzaniu pojechaliśmy z powrotem na lotnisko w Kairze. Wieczorny lot do Sharm el Sheikh trwał niecałą godzinę, a stamtąd już tylko krótki transfer do hotelu. Zmęczeni, ale zachwyceni, wróciliśmy późnym wieczorem – z głową pełną wrażeń i poczuciem, że to był dobrze przeżyty dzień.
Jak widać, zorganizowana wycieczka to najlepszy sposób, by zobaczyć piramidy w jeden dzień i jeszcze wrócić na wieczorne drinki przy basenie. To intensywna przygoda, ale z odpowiednią logistyką – całkowicie wykonalna i bardzo satysfakcjonująca.
Co zabrać na wycieczkę do Gizy – praktyczny niezbędnik
Choć piramidy w jeden dzień to zorganizowana, wygodna forma zwiedzania, warto być dobrze przygotowanym. Co mieć ze sobą?
- Paszport – niezbędny do lotu krajowego.
- Wygodne, zakryte buty – teren wokół piramid bywa nierówny, piaszczysty i gorący.
- Lekka, oddychająca odzież – najlepiej z długim rękawem i nogawką (szacunek dla miejsc kultu + ochrona przed słońcem).
- Krem z filtrem UV, okulary przeciwsłoneczne, czapka z daszkiem – bez tego ani rusz.
- Butelka wody i przekąski – dzień jest długi i intensywny.
- Powerbank i telefon z aparatem – zdjęcia robi się niemal bez przerwy.
- Gotówka – przyda się na pamiątki i opcjonalne wejście do wnętrza piramidy.

Czy warto było?
Zdecydowanie tak. To był intensywny dzień, ale przemyślany, dobrze zorganizowany i pełen wrażeń, których nie da się zapomnieć.
Zobaczyć piramidy w jeden dzień to nie kompromis – to konkretne, prawdziwe doświadczenie, które zostaje w głowie na długo. Może nie widziałam wszystkiego, ale zobaczyłam to, po co przyleciałam do Egiptu. I czułam, że naprawdę tam byłam – nie tylko fizycznie, ale całym sobą.
Cała wycieczka “piramidy w jeden dzień” kosztowała około 1100 zł od osoby i obejmowała:
- loty w obie strony,
- transfery hotel–lotnisko–Giza–Kair,
- przewodnika,
- bilety wstępu na teren piramid i Sfinksa,
- lunch,
- wejście do Muzeum Egipskiego (częściowe, ale było).
Biorąc pod uwagę organizację, komfort i wyjątkowość miejsca – zdecydowanie warto.
Piramidy w jeden dzień to idealna opcja dla tych, którzy chcą doświadczyć prawdziwego Egiptu poza plażowym leżakiem – bez przepakowywania walizki i zmiany hotelu. Niezależnie od tego, czy wypoczywasz w Sharm el Sheikh, Hurghadzie czy Marsa Alam, możesz zobaczyć piramidy bez konieczności nocowania w stolicy.



