Legendarne Buffalo Wings, historia Anchor Bar i przepis, który przeniesie Cię do serca Nowego Jorku – sprawdź!
Niektóre smaki mają w sobie coś więcej niż tylko przyprawy i proporcje. Niosą historię, miejsce i zapach chwili. Skrzydełka Buffalo to jedno z takich dań – narodziły się z przypadku, a dziś są symbolem amerykańskiej kuchni barowej.
To smak, który z każdego miejsca na świecie potrafi przenieść nas wprost do gwarnego baru w stanie Nowy Jork, tam, gdzie wszystko się zaczęło.
Moje pierwsze spotkanie ze skrzydełkami Buffalo
Podczas jednego z naszych road tripów po parkach narodowych USA, w niewielkim barze w Flagstaff w Arizonie, po raz pierwszy spróbowałam skrzydełek Buffalo.
Były idealnie chrupiące, piekielnie pikantne i lśniące od roztopionego masła. Obok leżały klasyczne dodatki – kawałki selera, marchewki i gęsty sos blue cheese, który łagodził ogień na języku.
Smak był prosty, a jednocześnie uzależniający – połączenie ostrości, maślaności i lekkości, które na zawsze zapisało się w mojej pamięci.

Od tamtej pory często wracałam do tego smaku w domu, w swojej wersji – pieczonej, lżejszej, ale wciąż bliskiej oryginałowi. (Przepis znajdziesz na końcu artykułu.)
Więc kiedy tylko nadarzyła się okazja kolejnej wielkiej podróży – tym razem przez Nowy Jork, Niagarę i Chicago aż po Alaskę – wiedziałam, że muszę zatrzymać się po drodze w miejscu, gdzie wszystko się zaczęło.
Buffalo – obowiązkowy przystanek dla fanów skrzydełek Buffalo
Dla fanów skrzydełek Buffalo nie ma lepszego przystanku na trasie niż położone w stanie Nowy Jork miasto Buffalo – kolebka tego legendarnego dania. To już nie tylko kulinarny punkt na mapie, ale prawdziwa pielgrzymka smakoszy z całego świata.
Przy Main Street stoi Anchor Bar – miejsce, które w 1964 roku zapoczątkowało rewolucję w barowym menu całej Ameryki. Założony w 1935 roku przez Franka i Teressę Bellissimo, przez dekady był lokalnym punktem spotkań – aż do jednego, z pozoru zwyczajnego wieczoru, który zmienił wszystko.
Wejście do tego baru po miesiącach – a właściwie latach domowych prób – to jak spotkanie z oryginałem po serii coverów. A smak? Dokładnie taki, jak powinien: autentyczny, prosty, nieprzekombinowany. Taki, od którego wszystko się zaczęło.

Skrzydełka Buffalo – narodziny legendy
Był 4 marca 1964 roku. Syn właścicieli, Dominic, wrócił z uczelni z grupą głodnych przyjaciół. W kuchni zostały tylko skrzydełka kurczaka – część, którą zazwyczaj odkładano do rosołu.
Teressa, nie mając wielu opcji, wrzuciła je na głęboki olej, polała roztopionym masłem z dodatkiem ostrego sosu Frank’s Red Hot i podała z selerem oraz sosem blue cheese.
Tak właśnie narodziły się skrzydełka Buffalo – spontanicznie, z resztek, w małej kuchni baru, który od tamtej chwili stał się legendą.
Anchor Bar – historia, która pachnie sosem Frank’s Red Hot
Dziś Anchor Bar to coś więcej niż restauracja. Odwiedzając to miejsce, można poczuć się jak w muzeum smaku – ale takim, które wciąż tętni życiem.
Mimo wszystko wizyta w Anchor Bar nie była dla mnie kulinarnym uniesieniem. Było ciemno, głośno, a meble były wyraźnie wysłużone i mocno nadgryzione zębem czasu. Wystrój zdawał się zatrzymać gdzieś pomiędzy barową nostalgią a delikatnym zaniedbaniem.
To miejsce przede wszystkim dla tych, którzy chcą dotknąć historii – poczuć, gdzie wszystko się zaczęło. Nie dla tych, którzy oczekują dopracowanego wnętrza czy finezyjnej atmosfery. To bardziej żywe muzeum niż nowoczesny lokal – ale może właśnie na tym polega jego siła.

Dziś skrzydełka Buffalo w Anchor Bar mają wiele odsłon – od klasycznego Medium po ostrzejsze wersje Hot, Spicy Garlic czy Honey BBQ. Można je zamówić z różnymi sosami, a nawet w wersji pieczonej lub bezglutenowej.
Mimo zmian i dodatków, jedna rzecz pozostaje niezmienna – to właśnie tutaj narodził się smak, który stał się częścią amerykańskiej tożsamości kulinarnej.
Podczas Super Bowl Amerykanie zjadają niewyobrażalne ilości skrzydełek z kurczaka — i z roku na rok biją kolejne rekordy. Według raportu National Chicken Council, w weekend Super Bowl LIX (2025) Amerykanie mieli skonsumować aż 1,47 miliarda skrzydełek.
To o około 20 milionów więcej niż rok wcześniej.
Aby uzmysłowić sobie skalę — to równowartość czterech skrzydełek dla każdego mężczyzny, kobiety i dziecka w USA.
Skrzydełka Buffalo – przepisy na dwa sposoby
Choć powstały z przypadku, dziś są symbolem amerykańskiego street foodu. Skrzydełka Buffalo mają coś, co trudno podrobić: prostotę, charakter i ogień. Dwa różne podejścia, jeden niepowtarzalny smak. Można je przyrządzać na wiele sposobów, ale dla mnie najwięcej sensu mają tylko dwa:
• jeden to oryginalna receptura z Buffalo – smażone, ostre i bez kompromisów,
• drugi – wersja domowa: pieczona, lżejsza, ale równie uzależniająca.

Przepis na skrzydełka Buffalo z USA
Składniki (na ok. 4 porcje):
- 1,25 kg skrzydełek z kurczaka, przeciętych na dwie części (bez końcówek)
- ½ szklanki sosu Frank’s Red Hot Original
- ⅓ szklanki (ok. 75 g) roztopionego masła
- 1 litr oleju do głębokiego smażenia (np. olej rzepakowy lub arachidowy)
- Sól (opcjonalnie)
- Do podania: seler naciowy, marchewka i sos blue cheese
Przygotowanie:
- przygotuj skrzydełka – odetnij końcówki (jeśli są), podziel skrzydełka w stawie na dwie części. Osusz dokładnie papierowym ręcznikiem.
- rozgrzej olej – w dużym garnku lub frytkownicy rozgrzej olej do ok. 180 °C / 350 °F. Skrzydełka muszą pływać swobodnie, dlatego nie wkładaj ich zbyt dużo na raz.
- smażenie – smaż partiami przez ok. 10–12 minut, aż będą złociste i chrupiące. Wyjmij łyżką cedzakową i odsącz na papierze.
- przygotuj sos – w niewielkim rondelku połącz masło i sos Frank’s Red Hot. Podgrzewaj, aż masło się rozpuści i powstanie jednolita, maślano-ostra emulsja.
- połącz smaki – wrzuć gorące skrzydełka do dużej miski, polej sosem i energicznie potrząśnij lub wymieszaj, aż będą równomiernie pokryte.
- podawaj od razu – na talerzu ułóż skrzydełka, seler, marchewkę i sos blue cheese.
Najlepiej smakują od razu po usmażeniu — gorące, chrupiące i błyszczące od maślanego sosu.

Moja – lżejsza wersja Skrzydełek Bufflao
Czasem klasykę warto odrobinę odczarować. Zamiast smażenia w głębokim oleju wybieram wersję pieczoną, która wciąż pozostaje chrupiąca, ale jest lżejsza i mniej tłusta.
- ok. 15 skrzydełek z kurczaka (zwracam uwagę, żeby nie były zbyt małe i cienkie – po przecięciu mam z tego ok. 30 kawałków)
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- ½ szklanki sosu Frank’s Red Hot
- ⅓ szklanki roztopionego masła
- (opcjonalnie) 1 łyżeczka miodu – dla delikatnego, skarmelizowanego efektu

Przygotowanie:
- To miejsce przede wszystkim dla tych, którzy chcą dotknąć historii – poczuć, gdzie wszystko się zaczęło. Nie dla tych, którzy oczekują dopracowanego wnętrza czy finezyjnej atmosfery.
- Dokładnie osusz skrzydełka papierowym ręcznikiem – to właśnie ten krok decyduje o ich chrupkości. Następnie oprósz je proszkiem do pieczenia i rozłóż na kratce ułożonej nad blachą wyłożoną papierem. Piecz przez 40–45 minut w 200°C, aż będą lekko złociste i upieczone na wskroś.

- W międzyczasie, w małym rondelku, połącz masło z sosem Frank’s Red Hot – to klasyk (dostępny w większości dużych marketów). Jeśli lubisz delikatną słodycz, możesz dodać odrobinę miodu. Podgrzewaj na małym ogniu, mieszając, aż powstanie gładki, błyszczący sos.
- Gdy skrzydełka będą gotowe, polej je sosem, dokładnie obtocz, a następnie zapiecz jeszcze przez ok. 10 minut – najlepiej z włączoną funkcją grilla, żeby sos się lekko skarmelizował, a smak wchłonął w chrupiące mięso. Voilà – domowe skrzydełka w stylu Buffalo gotowe!

Blue Dip w wersji odchudzonej
Zamiast klasycznego dressingu z majonezem robię lżejszą wersję z gorgonzolą:
- 3 łyżki pokruszonej gorgonzoli,
- 4 łyżki maślanki,
- szczypta granulowanego czosnku.
Wystarczy wymieszać wszystko w miseczce – i gotowe.
Sos jest wyrazisty, lekki i idealnie równoważy pikantny smak skrzydełek.
Podanie:
Marchewkę pokrój w słupki, tak samo seler naciowy. Warzywa włóż do szerokiej szklanki, obok postaw miseczkę z dipem, a skrzydełka podaj w większej misce.
Prosto, bezpretensjonalnie i pysznie.



